Asset Publisher Asset Publisher

KLESZCZE – CZY MOŻEMY SIĘ ZABEZPIECZYĆ?

Wiosna już za progiem, pragniemy więc przypomnieć o maleńkim, ale jakże groźnym pasożycie, z którym każdy może się zetknąć spacerując po lesie, łące czy nawet w parku miejskim.

Większość z nas uważa, że kleszcze należą do rodziny owadów. Nic bardziej mylnego - kleszcze zaliczamy do roztoczy, które wywodzą się z gromady pajęczaków. W Polsce występują ok. 20 odmian, ale na szczęście tylko kilka z nich może być dla nas groźne.
Kleszcz pospolity - najlepiej czuje się w miejscach o dużej wilgotności. Można go spotkać w całej Polsce, zwłaszcza tam, gdzie są lasy liściaste i mieszane, a także iglaste, ale z gęstym poszyciem. Ponadto jest mieszkańcem miejskich parków, zieleńców i działek.
Kleszcz łąkowy - też lubi wilgoć, dlatego upodobał sobie zakrzewione pastwiska, obrzeża jezior, bagniste tereny leśne. Ale w odróżnieniu od swojego pospolitego kuzyna, zamieszkuje głównie obszary położone na wschód od Wisły.


Obrzeżek gołębi, który żywi się krwią tych ptaków, bytuje tam, gdzie się one gnieżdżą – na strychach i poddaszach.
Gdyby każdy kleszcz mógł zarażać, mielibyśmy pandemię boreliozy. Kleszcze mogą roznosić różne choroby, ale nie wszystkie są w ogóle do tego zdolne. Dotyczy to około 100 spośród 800 znanych gatunków. Jednak zła wiadomość jest taka, że w Polsce boreliozą może być zarażony nawet co drugi kleszcz (badania Uniwersytetu Wrocławskiego). Wiele zależy od regionu, który zamieszkujemy.
Kleszcze najczęściej żerują na zwierzętach – począwszy od polnych myszy, po zające i krowy – ale lubią też ludzką krew. Gdy temperatura powietrza wynosi powyżej 7-10°C (czyli od połowy marca do końca listopada), pajęczaki nieustająco polują na żywiciela. I dobrze wiedzą, gdzie najłatwiej go spotkać, dlatego czyhają nie w głębi lasu czy na środku polany, ale raczej na ich obrzeżach, na poboczach wąskich ścieżek, pod drzewami. Jeden z mitów mówi, że kleszcze spadają z drzewa. Nic bardziej mylnego. Dorosłe osobniki „wdrapują” się maksymalnie do wys. ok. 1,5 m. To nasze ciało umożliwia im przemieszczanie się. Natomiast obrzeżki (gdy brak gołębi) przychodzą do mieszkań przez otwarte okna i drzwi balkonowe oraz przez kanały wentylacyjne. Gromadzą się w szparach w podłodze oraz ścianach, pod parapetami i tapetami. Z tego wynika, że w zasadzie nigdzie nie jesteśmy bezpieczni. A w dodatku nigdy, bo kleszcze pospolite i łąkowe atakują głównie w ciągu dnia (najaktywniejsze są rano, ok. 8 i po południu – od 15 do północy), natomiast obrzeżek tylko nocą.
Coraz więcej kleszczy jest nosicielami zarazków, w tym groźnych krętków boreliozy i wirusów zapalenia mózgu. Żyjące w Polsce kleszcze przenoszą m. in. kleszczowe zapalenie mózgu, boreliozę, bartonellozę, anaplazmozę, babeszjozę - a w roku 2011 odnotowano pierwsze dwa przypadki riketsjozy. Wirusy są groźniejsze, gdyż dostają się do naszego krwiobiegu już w momencie wkłucia się kleszcza, krętki nieco później – najwięcej przenika ich po 12 - 24 godzinach żerowania. Kleszcz ma doskonały system ochrony po wkłuciu. Wstrzykuje do naszego organizmu środek znieczulający, który powoduje, ze nie wyczuwamy momentu ataku. Wirusem zapalenia mózgu łatwo się też zarazić nie tylko od kleszczy. Pijąc mleko prosto od krowy czy kozy, na których żerowały zakażone kleszcze, jedząc masło lub ser z takiego mleka. Wirus jest odporny na działanie soków żołądkowych, skutecznie możemy go jednak zniszczyć podczas pasteryzacji. Krętki boreliozy zaś mogą dostać się do krwi, gdy wydzielinę kleszcza wetrze się w drobną rankę na skórze.
Na szczęście nie jesteśmy całkiem bezbronni wobec tych groźnych pajęczaków. Wiedząc, gdzie i kiedy mogą na nas czyhać, starajmy się ich unikać. Największą aktywność kleszcze wykazują rano i późnym popołudniem, starajmy się więc na spacer wybierać godziny około południowe. Zbierając kwiaty i zioła na polanie, róbmy to na jej środku, a nie na obrzeżach i dopiero wtedy, gdy dobrze obeschnie rosa. Chodźmy środkiem ścieżek, z dala od przydrożnych traw i krzaków. Pamiętajmy o odpowiednim okryciu ciała, czyli długich spodniach, bluzce z rękawem, czapce czy kapeluszu na głowie. Najlepiej, aby ubranie było jasne. Nie dlatego, jak mówi jeden z mitów, że kleszcze nie lubią jasnych kolorów, ale żeby łatwiej je zauważyć. Na rynku jest dostępnych szereg preparatów odstraszających kleszcze, więc starajmy się ich używać. Po powrocie do domu trzeba jednak uważnie obejrzeć całe ciało,  szczególnie miejsca wrażliwe: pod kolanami, pod pachami, za uszami i w okolicy pachwin. Znajdując kleszcza, który już się wkłuł, należy uchwyć go np. pęsetą tuż przy skórze, lekko podważając i delikatnym ruchem obrotowym energicznie pociągnąć.

A teraz metoda polecana przez doświadczonego leśnika. Opuszkiem palca wskazującego delikatnie przyciśnij kleszcza i kolistym ruchem w lewo (odwrotnie do wskazówek zegarka) „wykręcaj” intruza do momentu, aż nieproszony gość sam wyjdzie z ciała. Ten sposób jest sprawdzony i daje pewność, że pozbędziemy się kleszcza bezboleśnie.

Absolutnie nie wolno smarować tłuszczem lub kremem. Miejsce wkłucia starannie zdezynfekuj i obserwuj, czy w ciągu 2–3 tygodni nie wystąpią objawy przypominające grypę (gorączka do 38°C, bóle mięśni, głowy, stawów, żołądka), które mogą świadczyć o zakażeniu kleszczowym zapaleniem mózgu. Musisz wtedy znaleźć się pod opieka lekarza.
Obserwuj, czy w ciągu 1–5 tygodni nie pojawi się rumień. Jeżeli tak, natychmiast zgłoś się do lekarza – być może będzie konieczna kuracja antybiotykowa, by nie dopuścić do rozwoju boreliozy i wyeliminowanie jej we wczesnym stadium. Możliwe jednak, że nie wystąpi rumień, zbadaj więc krew, by upewnić się, że kleszcz nie zakaził cię boreliozą.
Pierwszym badaniem wskazującym jest metoda „ELISE”, która może wykazać obecność przeciwciał, ale dopiero badanie metodą „WESTERN-BLOT” da pewność , że nasz organizm jest zainfekowany bakterią borelli, przeciw której, niestety, na dzień dzisiejszy nie ma żadnej dostępnej szczepionki. Jest natomiast skuteczna szczepionka przeciwko Kleszczowemu Zapaleniu Mózgu. Jeśli lubimy częste spacery po łąkach lub lasach z gęstym poszyciem, sami musimy się zastanowić, czy nie warto sobie zaaplikować takiej szczepionki.